„Walczcie
wraz z nami o przedterminowe dostawy, wzorowe siewy, sprawne wykopki wzywa
załoga PGR Mosty”.
Takim oto tytułem zaczyna się jeden z artykułów w
jednodniówce „PGR- owiec szczeciński” z września 1954 roku.
Tematem PGR-ów w Węgorzycach zainteresowałem się, gdy po raz
pierwszy zobaczyłem duże, opuszczone budynki stojące w środku pola. Jako, że
wcześniej z aparatem zwiedzałem znajdujące się nieopodal opuszczone bloki,
które miały być przeznaczone dla pracowników PGR-u i z ich zniszczonych oraz
zdemolowanych dachów widziałem zdewastowane obory i stodoły znajdujące się po
drugiej stronie ulicy-wiedziałem już, że następny reportaż będzie dotyczył
dawnego PGR-u.
„Nie wolno nam zapomnieć, że realizacja obowiązkowych dostaw dla państwa to możliwość dalszego rozwoju przemysłu, a zatem dalszy krok do powiększenia produkcji towarów potrzebnych wsi i zwiększenie siły obronnej naszej Ludowej Ojczyzny”.
Do pozostałości budynków
PGR-ów dojeżdża się betonowymi płytami. Praktycznie wokół wszystkich
zabudowań rośnie trawa wielkości od 1,5-2 metrów. Część dachów jest zawalona,
wszystkie metalowe części zostały rozkradzione przez okolicznych „złomiarzy”.
Ogrom pomieszczeń robi na mnie wielkie wrażenie. Hale długie na ponad 100
metrów a szerokie na około 50 kojarzą się z salami sportowymi. Znajdujące się
nieopodal wraki infrastruktury powodują, że zaczynam się zastanawiać jak
wyglądała produkcja w tym kombinacie. Jak ponad trzydzieści lat temu tętniło w
nim życie i ile razy któryś z pracowników stojąc w tym miejscu co ja teraz,
patrząc na stłoczone w klatkach zwierzęta odliczał czas do końca swojej zmiany?
Szukam pozostałości po urządzeniach przemysłowych, po maszynach, dojarkach,
resztkach klatek. Niestety nic nie znajduję, a jedynym pracujących urządzeniem
jest kręcący się wentylator umocowany w dziurawym dachu.
Historia powstania wyglądała podobnie jak w wielu
innych miejscach kraju. W
roku 1971 w Osinie utworzono siedzibę Kombinatu PGR, w skład którego weszły
zakłady rolne m.in. Bodzęcin, Kikorze, Węgorzyce oraz PGR-y w gminach Nowogard
i Maszewo. Na terenie ośrodka Zakładu Rolnego zlokalizowano fermę bydła
mlecznego na 1500 stanowisk w większości o technologii rusztowej.
„(…)W tym
samym czasie traktorzysta Dalewski, który jest sekretarzem organizacji
partyjnej w Węgorzycach zaorał Ursusem 6 ha ziemi, a oprócz tego pomagał przy
omłotach. Nic dziwnego więc, że Sekretarz Komitetu Zakładowego towarzysz
Śremski śmiało może powiedzieć: - Ja, wiecie, jestem pewien że zobowiązania
nasze wykonamy w całości. Z takimi ludźmi wszystko potrafimy (…).”
Dopiero będąc w domu zaczynam przeglądać zdjęcia i zaczytuję
się w teksty zamieszczone na różnych stronach dotyczące Kombinatu Rolnego w
Osinie, dowiaduję się na czym polega hodowla rusztowa. Jednym słowem zwierzęta
stoją na rusztach, w których znajdują się szczeliny, by wszelkie odpady
biologiczne zbierały się w betonowym dole pod rusztem i prawdopodobnie kanałami
spływały do przygotowanego dołu, skąd były wypompowywane. Pozwalało to
zintensyfikować i usprawnić produkcję bydła mlecznego, a w szczególności
utrzymać czystość w stodole.
„(…) oto
jak wyglądała praca w gospodarstwie Węgorzyce w dzień po podjęciu zobowiązań.
Wczesnym rankiem 9-osobowa brygada pod kierownictwem Maksymiuka udała się w
pole. Do godziny 11 zasiali na 7 hektarach nawozy sztuczne. Prosto stamtąd
poszli do młocki. Do godziny 17 omłócili 6 ton zboża. Obiad trwał 45 minut a
potem młocka ruszyła dalej. Kiedy ściemniło się stóg oświetlano reflektorami
„Zetora” . (…) ludzie szybko zjedli kolację, opatulili się w ciepłe kaftany i
kurtki i brygadzista Maksymiuk znowu zapuścił motor. Brygada młóciła do godziny
23.
Dopiero
teraz uświadamiam sobie i znajduję wytłumaczenie tej „dziwnej podłogi”,
jednakże nie wszystkie opuszczone budynki są w nią wyposażone. Nie wiem czy
powstały wcześniej przed wprowadzeniem tej technologii, czy po prostu służyły
innego rodzaju hodowli.
Stojąc po
środku pustych hal staram się usłyszeć odgłosy jakie odgłosy wydobywały z
siebie zwierzęta stłoczone w tym kombinacie. Wyobrażam sobie ludzi
doglądających trzody i krzątających się pomiędzy budynkami. Staram się poczuć
zapach odchodów, patrząc na doły, które służyły ich zbieraniu. Jestem ciekaw w
jakich warunkach bydło było przetrzymywane, czy dbano o nie, czy doznawało
cierpienia ze strony swych hodowców i opiekunów.
Przeszukując Internet
znalazłem ciekawostkę. Barszcz Sosnowskiego który jest plagą gminy
został sprowadzony w latach siedemdziesiątych z ZSRR. Miał rozwiązać
problem braku paszy dla bydła. Problemu jednak się nie rozwiązał, bo krowy tego
jeść nie chciały, a udojone mleko nie nadawało się praktycznie do niczego.
- Mleko czy śmietana miały konsystencję kleju- wspomina jedna z mieszkanek
Węgorzyc. I rzeczywiście, barszcz ten
można spotkać jak porasta wokół obór.
Budynków
gospodarczych i takich, które pełniły zapewne funkcje biurowe jest kilkanaście,
rozsianych w różnych odległościach od siebie. Ich stan techniczny jest
praktycznie katastrofalny. Chyba już żaden z nich nie nadaje się do uratowania.
„Na
ugorach zazielenią się oziminy. Załoga PGR Osina walczy o wykonanie
zobowiązania. (…) do pracy przy likwidacji odłogów użyto wszystkie traktory i
konie”
W
niektórych budynkach nie jest bezpiecznie.
Na wpół zawalone dachy, wsparte na metalowych reglach nie wydają się być
szczególnie pewne i wytrzymałe. Praktycznie wszelkie metalowe części, jakie
były w zasięgu ręki zostały wycięte prawdopodobnie palnikami, kable i wszelkie
włączniki są powyrywane ze ścian. Przy niektórych stajniach znajdują się
dodatkowe pomieszczenia. Zapewne służyły jako przechowalnia mleka albo były pomieszczeniami
gospodarczymi. Dziś, na podstawie samej obserwacji trudno odgadnąć ich
przeznaczenie.
Dopiero na miejscu, stojąc pośrodku hal, zdaje sobie z
ogromu przedsięwzięcia, jakim było gospodarowanie i utrzymanie tak wielkiego
kombinatu. Całość wyłożona była betonowymi płytami, doprowadzona woda,
elektryczność. W samych tylko Węgorzycach musiało pracować co najmniej kilkadziesiąt
osób.
„Roczny
plan dostaw mleka wykonany w 111 procentach. Osiągnięcia te nie przyszły same.
Są one wynikiem starannej opieki, troski o czystość krów i racjonalnego
żywienia. Do osiągnięć obory w niemałym stopniu przyczynił się też i kierownik
gospodarstwa, który dba o to by bydło miało latem jak najwięcej zielonki a w
zimie dość kiszone.”
Gdzie bym
nie spojrzał- widzę budynki. Małe, duże, obory, pomieszczenia gospodarcze.
Wszystko wśród szczerego pola, zarastające chwastami. Miejsce hodowli setek i
tysięcy sztuk bydła.
Wędrówka
po tym miejscu przytłacza, ale pozwala też zrozumieć jak wielkim przedsięwzięciem
było funkcjonowanie PGR w Osinie i okolicznych miejscowościach. Gdy upadł,
pracę straciło wiele setek ludzi, którzy już w nowej rzeczywistości nie potrafili
się odnaleźć. Pozostawieni sami sobie, z niskimi zasiłkami, często z uzależnieniami,
z nostalgią wspominają lata świetności Kombinatu, który dbał o nich i wyręczał
w wielu codziennych sprawach życiowych.
W reportażu
użyto informacji ze stron internetowych: www. fakty.interia.pl,
http://zbc.ksiaznica.szczecin.pl, www.osina.pl. Fotografia i obróbka zdjęć –
Aleksandra Krupa.
Autor
tekstu: Paweł Nowak, próbujący pisać
amatorskie reportaże o miejscach, które go zaintrygują i które chętnie
zapamiętuje w postaci zdjęć. Kontakt:
pn.ops@wp.pl
Facebook
pn.ops@wp.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz